Prowadzenie sklepu online
| |

Prowadzenie sklepu online – gościnny wywiad u Magdaleny Sławskiej, coacha biznesu.

Prowadzenie sklepu online nie jest taką prostą sprawą, jak mogło by się wydawać. Często są to lata wyrzeczeń i ciężkiej pracy. „Samo się” nie sprzedaje. O tym i o wielu innych aspektach prowadzenia biznesu e-commerce mówiłam w wywiadzie, do którego zaprosiła mnie Magdalena Sławska. Magda jest coachem biznesu, która bardzo aktywnie ostatnio pomaga przedsiębiorcom w całej Polsce.

Prowadzenie sklepu online cieszy się rosnącym zainteresowaniem. Nic w tym dziwnego, skoro technologia gna do przodu nieustannie, a wśród klientów zwiększa się poczucie zaufania do zakupów internetowych. Jeszcze kilka lat temu niewielu użytkowników dokonywało zakupów przez Internet. Dlaczego? Przez Internet towaru nie dotniesz – to fakt. Nie wiesz, czy sprzedawca, od którego chcesz kupić produkt jest uczciwy – to kolejny fakt. Klienci się zmienili. Osoby żyjące w ciągłym pędzie, mimo obaw, coraz częściej decydowały się na zakupy online. Nie dziwi więc fakt, że wielu przedsiębiorców decyduje się na prowadzenie sklepu online, jako dodatkowego kanału sprzedaży. Od dłuższego czasu można zaobserwować taki tren wśród największych graczy w różnych branżach, np. elektroniki, mody, motoryzacji. Taka dywersyfikacja biznesów i stawianie na prowadzenie sklepu online okazało się strzałem w dziesiątkę, gdy przyszła epidemia. Galerie handlowe zostały zamknięte, a sklepy internetowe zanotowały znaczące wzrosty sprzedaży (przynajmniej w niektórych branżach).

W jakich branżach prowadzenie sklepu online w dobie pandemii okazało się żyłą złota? Między innymi w elektronice (maszynki do włosów, kamery internetowe, słuchawki, mikrofony, itp.), kosmetykach i artykułach higienicznych (papier toaletowy, środki czystości, mydło, płyny dezynfekujące, kosmetyki osobiste, itp.), spożywce (wszystko, co można zjeść i wypić) oraz wielu innych.

Nadal zastanawiasz się, czy prowadzenie sklepu online się opłaca? Zerknij na live, w którym rozmawiałyśmy z Magdą na temat szan i zagrożeń w biznesie internetowym.

Jeśli chcesz poznać Magdę, wejdź na jej bloga – Magdalena Sławska Coach Biznesu.

Jeśli chcesz rozpocząć swoją przygodę z biznesem, a prowadzenie sklepu online jest Twoim marzeniem, skontaktuj się ze mną. Porozmawiamy o Twoich potrzebach. Pomogę Ci wejść na dobrą drogę w Twoim nowym biznesie. Wszystkie dane kontaktowe do mnie znajdziesz w zakładce KONTAKT.

Jeśli zaś chcesz dowiedzieć się, jakie aspekty prowadzenia sklepu online są najistotniejsze, obejrzyj poniższy film.

Prowadzenie sklepu online – gościnny live u Magdaleny Sławskiej

Prowadzenie sklepu online – transkrypcja live z dnia 02.07.2020

[00:00:07.290] – Magdalena Sławska

Dzień dobry, dzień dobry. Witam Was bardzo serdecznie na drugim odcinku live z serii „Czas na biznes”. Ja nazywam się Magdalena Sławka i jestem coachem biznesu. Dzisiaj moim gościem jest Karolina Noworyta, która – jak mówi o sobie – czuje się jak ryba w wodzie w sprzedaży online. Karolino, chciałabym, żebyś troszkę opowiedziała coś o sobie. Kim jesteś, czym się zajmujesz i jak to się stało, że zajmujesz się tym, czym się zajmujesz?

[00:00:38.010] – Karolina Noworyta

Witam Was bardzo serdecznie. Dziękuję Magdo przede wszystkim za zaproszenie. Tak, faktycznie – czuję się w Internecie, jak ryba w wodzie troszeczkę. Troszeczkę? Bardzo? Jak zwał, tak zwał, ale faktycznie – już od wielu lat pracuję w branży w „Internetach”, jak to się popularnie mówi.

Swój sklep mam co prawda od 8 lat – ponad 8 i pół roku – natomiast już wcześniej też pracowałam właśnie przy sprzedaży internetowej w różnych firmach. A tak naprawdę w sumie to zaczęło się całkowicie przypadkiem. Trafiłam do tej branży z przypadku. Udało się. Dzięki ciężkiej pracy i wielu wyrzeczeniom tak naprawdę się udało. I tak już zostałam w tej branży.

[00:01:40.820] – Magdalena Sławska

Powiedziałaś „Swój sklep” – co to za sklep?

[00:01:45.740] – Karolina Noworyta

Sklep internetowy z butami. Damskie. Męskie. Polskie. Hand made. Robione na zamówienie, które można sobie kupić według konkretnego wzoru, który jest przedstawiony u nas w sklepie. Ale też robimy buty dla klientek, które potrzebują jakiejś indywidualnej zmiany czyli, np. zmiana wysokości obcasa, zmiana koloru. Mamy też na koncie projekty dla pań, które mają dysproporcje pomiędzy stopami. Więc tam, np. rozmiar, ale nawet do dwóch rozmiarów różnicy. I takie rzeczy też robimy dla klientów indywidualnie.

[00:02:34.080] – Magdalena Sławska

Buty, buty, buty drogie Panie. Zapraszam, bo tutaj widzę, że ze sprzedaży, będziemy za chwilę buty sprzedawać. Ale chciałam, żebyś troszkę opowiedziała, jak to robisz, że tak skutecznie sprzedajesz buty. Gdzie – mam poczucie – że na rynku jest bardzo duża konkurencja i jakby mogłoby się wydawać, że to już chyba, już jest przesyt, a jednak z takim sukcesem prowadzisz swoją działalność od tylu lat. I co byś mogła powiedzieć osobom początkującym?

[00:03:06.420] – Karolina Noworyta

Sukcesem moim – ładnie to nazywasz – ja nie czuję się może jakoś bardzo jako człowiek sukcesu. Nie odbieram siebie w ten sposób. Natomiast – po pierwsze miałam trochę szczęścia na początku. I jak w sporcie, tak i w biznesie – niewątpliwie troszkę szczęścia trzeba mieć.

Ponieważ ja zaczynałam w momencie, w którym tak naprawdę można było… nie było tak dużej konkurencji. Można było – ja to ładnie nazywam, tak popularnie – że można było „sprzedać wszystko i każdemu”. Oczywiście tak w cudzysłowie to biorąc, z przymrużeniem oka. Ale rzeczywiście jeszcze były to czasy, kiedy nie było tak dużej konkurencji w Internecie. Kiedy w Polsce ten Internet – może nie raczkował już – ale był jeszcze takim przedszkolakiem. Kiedy platforma Allegro wyglądała zupełnie inaczej, niż wygląda teraz i gdzie zupełnie inne zasady panowały na tej platformie. Bo wtedy – pamiętam jeszcze – taką ogromną zmianą z wtedy, a dziś jest to, że zarówno kupujący, jak i sprzedający mogli sobie nawzajem wystawiać komentarze. Co w opinii wielu sprzedawców było bardzo sprawiedliwe.

No i rzeczywiście. I rzeczywiście ten (mój) towar troszeczkę ewoluował. Zanim doszedł do momentu, w którym weszłam w taką niszę. No i w tej chwili ten sukces, czy to, że się sprzedaje, to jest: dobra jakość produktu, nisza i personalizacja przekazu do tego klienta.

Ja kieruję swoje komunikaty do osób, które chcą się poczuć w pewien sposób – może nie jak VIP-y – ale troszeczkę inaczej. Ja kieruję ten przekaz do osób, które nie chcą spotkać na ulicy pięciu ludzi, pięć kobiet w tych samych butach z sieciówki. Które chcą mieć pewność, że nikt wcześniej tych butów nie przymierzał przed nią. Wiadomo – w sklepie przymierza się buty po kimś. A co tam ktoś miał – brzydko mówiąc – wyhodowane na paznokietku, to tego nikt jakby nie wie. Są osoby, które cenią sobie ten komfort, tą świadomość. My umożliwiamy naszym klientom zwroty…

O! Widzę, że tu nasza psinka się uaktywniła 🙂 Tak, mamy dodatkowego gościa, jesteśmy we trójkę. Też dziewczyna, ale butów nie nie używa 🙂

Są osoby, które cenią sobie tę wartość dodaną. Zwłaszcza, że ceny tych naszych butów nie są inne niż w tych sieciówkach. Nie są jakieś wygórowane. Nie trzeba zapłacić milionów monet, a można mieć coś, w czym nie chodzi co piąta, czy co trzecia osoba na ulicy. Są osoby, które do nas wracają, albo osoby, które mają bardzo specyficzny rozmiar stopy. Kobieta z rozmiarem 33, albo z rozmiarem 43, w normalnym w sklepie ma bardzo ciężko kupić buty dla siebie. I nie ukrywam, że mamy stałe klientki na takie buty, które już nieraz wchodząc do normalnego sklepu sparzyły się. Sprzedawczyni po prostu powiedziała, że „Przepraszamy, ale z takim rozmiarem, to do sklepu dziecinnego, albo do sklepu z obuwiem dla mężczyzn”. Takie niefajne sytuacje nasze klientki opowiadały. W związku z tym staramy się wyjść naprzeciw pewnym oczekiwaniom i tutaj ten ukłon w stronę klienta.

Dzisiaj tak naprawdę na rynku są takie dwa – moim zdaniem – dwie strategie, dwa punkty widzenia prowadzenia tego biznesu w Internecie. Albo trzeba być w czymś specjalistą – nie wiem, czy mogę tutaj na wizji podać jakąś nazwę sklepu konkurencyjnego, może nie dla mnie ale dla innych (najwyżej gdzieś tam później w nagraniu się wyretuszuje) – X-COM. Przykład elektroniki. Oni zatrudniają rzesze specjalistów, gdzie każdy doradca klienta zna się na produkcie, który sprzedaje. Tam inna osoba sprzedaje laptopy, inna telefony, itd. Więc jeżeli masz „milion pytań do”, to obsługa klienta X-COM-u jest w stanie zaopiekować się Tobą po prostu od A do Z. Także będziesz wiedzieć wszystko, co – po pierwsze – powoduje zadowolenie klienta z jakości i z poziomu obsługi. A po drugie – nieco zmniejsza ryzyko zwrotu. Bo jeżeli klient dowie się wszystkiego przed zakupem, to albo kupi już świadomy tego, co kupuje, albo po prostu zrezygnuje z zakupu i poszuka innego produktu, tudzież zapyta właśnie tego specjalistę widząc, że się zna na rzeczy. Zapyta go po prostu o poradzenie, o doradę o… „doradę” – jak ryba 😀 Poprosi go po prostu o pomoc w doborze jakiegoś innego, odpowiedniego dla niego sprzętu.

Więc jeżeli ktoś nie ma jakiegoś mega budżetu i chciałby zaczynać, a zna się na czymś, to fajnie gdyby sprawdził, czy to na czym się zna sprzeda się w Internecie. Wiadomo – musi poszukać, popytać, zrobić badania zanim wystartuje. Niemniej jednak może to być dobry punkt wyjścia, bo już nie będzie potrzebował nabywać dodatkowej wiedzy. Czyli – no nie wiem – zapalony wędkarz może rozeznać się w sytuacji, czy opłaca się założyć wyspecjalizowany sklep wędkarski.

Natomiast drugim takim punktem widzenia jest przykład chociażby Media Expertu, który wszyscy znają – „Włączamy niskie ceny”. I tutaj nie ma tej wyspecjalizowanej obsługi. Do nich jak wyśle się zapytanie, no to tak ktoś odpowie według specyfikacji, jaką ma od producenta. Oni fizycznie mając taką ilość sprzętu nie są też w stanie wszystkiego przetestować. No i w tym momencie wchodzi tutaj kwestia korzystnej ceny, którą akurat ten gigant gra na rynku. I brandingu, czyli wszystkiego wokoło, co musi się kojarzyć z nimi. Jeżeli ktoś pomyśli „komputer”, ma pomyśleć „Media Expert”, czy „Media Markt” – żółty, czerwony – kolory. Wiadomo – „małpka” z Media Markt. Romek i Atomek, tak?

No i przede wszystkim wielkość tego giganta, który ma na tyle funduszy, żeby móc iść globalnie. Czyli w sklepy stacjonarne, czyli w sklep internetowy i grać na takich skojarzeniach. Na tym brandingu, na tej ilości przekazu, który oferuje klientom – przekazu reklamowego. Tyle mniej więcej, tak jak Lidl – „w sobotę do Lidla” i wszyscy idą w sobotę do Lidla. Tak, dokładnie tak, śpiewająco idziemy w sobotę do Lidla 😀

Jeżeli nie ma się takiego zaplecza finansowego, jaki miał na początku Media Expert, no to jednak polecam znać się na czymś i być ekspertem w tym, co się robi. Otulać tego klienta tą swoją pomocą, poradą. Ale też ważne jest – ostatnio właśnie rozmawialiśmy z taką znajomą o wyznaczaniu granic – i faktycznie do pewnego momentu też miałam ten problem, że chciałam dla wszystkich jak najlepiej, każdemu pomóc, każdego i każdemu doradzić. Strasznie chciałam, żeby było… żeby był towar dla każdego. Jeżeli ktoś nie ma budżetu, tak jak Media Expert, to nie jest w stanie tego zrobić.

I właśnie ta specjalizacja, znalezienie swojej niszy, pozwoli – po pierwsze – na sprecyzowanie przekazu do potencjalnego odbiorcy, do którego kieruje się swój produkt i pozwoli na to, żeby nie paść ze zmęczenia przy zadowalaniu wszystkich klientów. Trzeba sobie i trzeba klientom też postawić pewne granice. Dlatego ja tak zawsze powtarzam: „Klient nasz pan, ale szanujmy się nawzajem”. Bo są klienci niewątpliwie, którzy potrafią wejść na głowę. I to są takie – jak ja to mówię – „wampirki energetyczne”. Może brzydko powiedziane, może nie powinno się tak mówić. Ale chyba każdy przedsiębiorca z biegiem czasu doświadcza tego, że jednemu klientowi poświęci 10 minut i ten klient będzie zadowolony, odwdzięczy się dobrym słowem, zadzwoni, czy napisze maila i powie „super, bardzo mi to pasuje, dziękuję serdecznie, będę do was wracał” i to wtedy uskrzydla.

A są klienci, którym się poświęci 2 godziny, 3 godziny, a i tak gdzieś tam będzie niezadowolony. I dlatego warto ten przekaz kierować od początku jasno, ściśle – „My mamy taki towar, czy taką usługę. Kierujemy go do takich, takich, takich osób. Jeżeli Ty nie jesteś z tego grona, to nie zastanawiaj się. To idź do konkurencji, bo my po prostu nie będziemy w stanie Ci pomóc. Nie chcemy żebyś Ty tracił czas u nas. Nie chcemy, żebyś się rozczarował naszym produktem, usługą, itd.”.

[00:14:19.160] – Magdalena Sławska

Czyli – mam takie poczucie – że osoby, które zaczynają i nie mają takiego budżetu jak te giganty na rynku, zaczynają z mniejszym budżetem – to słyszę, że przede wszystkim trzeba być specjalistą w tym, co się robi. Poznać swoją niszę i przede wszystkim doprecyzować swojego klienta i stawiać granice, że nie da się wszystkim pomóc. Tak jak powiedziałaś – nie każdemu pomożemy.

Co jeszcze mogłabyś doradzić takim właśnie osobom początkującym, właśnie w tym swoim biznesie, zaczynającym od sklepu internetowego? Jeżeli już jest ta osoba po tym wszystkim co powiedziałaś, co dalej?

[00:15:10.020] – Karolina Noworyta

Sklep internetowy to jest też bardzo szerokie pojęcie. Bo sklep internetowy mogą prowadzić osoby sprzedające produkt fizyczny – tak jak ja, ale też sprzedające produkt elektroniczny, czy usługę. To też jest pewnego rodzaju sklep internetowy pomimo tego, że nie zawsze jest to tak odbierane.

Przede wszystkim osoba, która by chciała wystartować w biznesie powinna się zastanowić najpierw nad tym, jakiego rodzaju sklep internetowy, czy jakiego rodzaju biznes online chce prowadzić. Czy chce, czy czuje się na siłach przede wszystkim, prowadzić biznes taki związany z usługami, związany z produktem elektronicznym?

Czy ma wystarczającą ilość wiedzy? Czy czuje się ekspertem? Czy nie zestresuje się przed kamerą tak, że kolana będą drżały, rumień na twarzy i „yyyy” – zacięcie się przed powiedzeniem jakiegoś zdania? Czy chce prowadzić klep internetowy z produktem fizycznym? Bo właśnie nie czuje się na siłach, nie chce sprzedawać siebie, nie chce się pokazywać publicznie. Chce stworzyć jakąś fajną markę, chce sprzedać fajny produkt, chce doradzić klientom. Ale niekoniecznie chce się uzewnętrzniać, niekoniecznie jest osobą medialną, niekoniecznie czuje się w  tej kwestii na siłach.

Co nie znaczy, że prowadząc sklep z produktem fizycznym nie może też jakby firmować go swoją twarzą czy filmikami. Tutaj jest bardzo dobry przykład furory, jaką zrobili państwo mający sklep Zielone Pogotowie, który zresztą uwielbiam. Sama oglądam wszystkie odcinki na żywo. Oni mają sklep internetowy, którego tak naprawdę nie reklamują w tradycyjny sposób. Tylko prowadzą bloga i vloga, w którym na żywo, na polu, w kraciastej koszuli, w gumowcach na nogach, idą do ogrodu. Pokazują jak szczepić rośliny, jak siać trawę, jak się opiekować, jak zwalczać choroby, jak to, jak tamto, jak siamto, więc można. Jeśli się ma produkt fizyczny, nie oznacza to, że nie można się uzewnętrznić. Jednak nie jest to konieczne, nie jest to wymóg. Nie jest to wymóg dzisiejszego rynku, bo można można te reklamy kierować na tzw. „zimny ruch”, czyli do klienta takiego przypadkowego.

Jeżeli klient (mój) się już zastanowi nad tym, w którą stronę chce iść, to teraz dobrze, żeby poszukał odpowiedniego produktu i odpowiedniego klienta, któremu chce ten produkt sprzedać.

Tak jak już wspominałam, fajnie jeżeli udałoby się połączyć to z czymś przyjemnym, tak jak mnie się udało. Wiadomo – każda kobieta, jak buty to jest „szał”, więc kocham najbardziej w swojej pracy moment, kiedy jadę do producenta i mogę wybierać nowych wzorach. Bo ten jest piękny, tamten jest piękny i w ogóle, w ogóle. Mogę sobie powybierać, poprzebierać. Albo mogę z nim podyskutować na temat nowego wzoru, który ja bym chciała, który mi się podoba i który uważam, że jest piękny, przepiękny i który chciałabym sprzedawać i można by było taki taki wzór stworzyć. To jest chyba taka najlepsza część mojej pracy, którą uwielbiam.

Natomiast też nie zawsze uda się to połączyć. Nie każdy z tego, że lubi kupować buty, jest w stanie zrobić sklep internetowy. I jakby moja historia jest też bardzo dobrym przykładem na to. Bo miewałam znajomych, którzy twierdzili, że „w internecie sprzedaje się samo, to wystarczy zrobić zdjęcie wrzucić na Allegro i przecież już”. Po czym nawet dopytując o jakieś tam porady, wskazówki otwierało taki sklep internetowy i po pół roku sklepu już nie było. Lub co gorsza w ogóle nie doszli do momentu otworzenia sklepu internetowego, bo w trakcie przygotowań po prostu coś ich tam przerosło.

Więc osoby, które myślą przede wszystkim, że w Internecie są łatwe pieniądze, to jednak niech idą na etat. Tudzież próbują swoich sił gdzieś indziej, bo jest to dokładnie tak samo wymagająca i tak samo ciężka praca, jak w przypadku własnego biznesu offline – takiego stacjonarnego. Tak samo, jak prowadzi się sklep stacjonarny, w którym trzeba jechać po towar, w którym trzeba ten towar ułożyć na półce, w którym trzeba ten towar w jakiś sposób zareklamować, czyli – nie wiem – albo mieć dobry punkt w centrum, tudzież w galerii handlowej, albo zadbać o ulotki, zapłacić komuś, kto te ulotki rozniesie lub po godzinach samemu biegać po blokach z przysłowiowym „wywieszonym językiem”.

Tak samo w internecie trzeba ten produkt wybrać, pojechać po tą dostawę, trzeba zrobić zdjęcie zamiast wystawiać na półkę. Czasem trzeba produkt też sfotografować w jakiejś aranżacji, więc trzeba go umieć pokazać. Trzeba umieć o nim dobrze napisać, czego w sklepie stacjonarnym się nie robi, bo nie musi. Łatwiej powiedzieć coś na żywo, niż napisać. I jeszcze do tego trzeba też zainwestować w reklamę. Bo wiele osób mając jakiś budżet przeznaczony, konkretny, znaczną jego część inwestuje w stworzenie super, mega platformy indywidualnej z milionem funkcjonalności. I to jest oczywiście fajne i docelowo potrzebne, ułatwiające pracę.

Taka automatyzacja, te funkcjonalności, wszystko jak najbardziej 100 % „za”. Natomiast gorzej, jeżeli ktoś w tym swoim budżecie większość pieniędzy właśnie przeznaczy na to. Na sprzęt, technikę, oprogramowanie, a zabraknie na koniec na reklamę. Bo choćbyśmy mieli sklep za 200 tysięcy, jeżeli my nie wyjdziemy z nim do ludzi, to tam się nic nie sprzeda. Może jakiś nasz znajomy coś kupi. Natomiast czasy kiedy można było – chociażby na Facebooku – osiągać takie organiczne zasięgi minęły. I to minęły najprawdopodobniej bezpowrotnie, więc ja akurat jestem zwolenniczką podejścia takiego, żeby z tym zapleczem technicznym wystartować. Czasem nawet najsłabszym, jakie jest osiągalne w danej chwili. Wiadomo, że inne będzie to zaplecze dla osób sprzedających MacBooki, a inne będzie zaplecze dla osób sprzedających jakieś gadżety drobne, za, np. kilka czy kilkanaście złotych.

Natomiast więcej tego budżetu rozplanować i zainwestować w reklamę. Czasem na początek się nie udaje, ale dobrze jest inwestować w tą reklamę taką wielokanałową, żeby jednak było nas widać. A nie tylko żebyśmy się reklamowali na tym jednym Facebooku, czy nie daj Boże wchodzili wyłącznie w jeden Markeplace typu Allegro.

Bo Marketplace są dobre – ja absolutnie nie twierdzę, że nie – natomiast nigdy nie będą nasze. I o ile – chociażby na samym Allegro – kiedyś można było sprzedawać i budować swoją markę sprzedawcy. Bo dozwolone były logotypy, można było mieć taką zindywidualizowaną aukcję, itd., itd. O tyle od pewnego czasu Allegro dąży do takiego ujednolicenia.

Przepraszam, łyka wody zrobię, bo gdzieś tam w gardle zasycha.

Ujednolicenia tych wszystkich ofert, gdzie w tej chwili tak naprawdę oferty wszystkich sprzedawców wyglądają bardzo, bardzo podobnie. I tylko tak naprawdę od wykonanych zdjęć – chociaż to też dużo powiedziane – i opisu zależy, czy ten produkt się sprzeda. Też szybkości wysyłki, tego typu rzeczy. A mówię, że „dużo powiedziane od sposobu zrobienia zdjęcia”, bo też są wymogi dotyczące tych zdjęć, które jakby nakazują zrobienie tych zdjęć na jednolitym białym tle. Więc tak naprawdę wyróżnić się można tym, że albo się ma całkowicie inny produkt i dlatego to zdjęcie jest indywidualne, albo tym, że jeżeli sprzedaje się taki produkt jak inne osoby, to po prostu zrobieniem własnego zdjęcia w innym ujęciu tego produktu niż pozostałe osoby, które mają te zdjęcia od, np. producenta, hurtowni, itd.

Marketplace’y mają swoje pewne – ja to mówię – „fochy”. Jeżeli się sprzedaje i traktuje się Allegro, Arenę, Facebook Marketplace jako jedyne źródło dochodu, to można się – brzydko mówiąc – „przejechać”. Dlatego że nigdy ten biznes nie jest w stu procentach nasz. To tylko i wyłącznie od dostawcy tego oprogramowania zależy, czy my będziemy sprzedawać, czy nie. I nie jedna historia już taka była w naszej branży e-commerce, że ktoś sprzedawał na Allegro na kilkaset tysięcy złotych sprzęt AGD i RTV i Allegro nagle – po kilku, czy kilkunastu latach prowadzenia biznesu – stwierdziło, że oni muszą tego sprzedawcę zweryfikować i zablokowało mu konto.

I była taka sytuacja gdzie pewien przedsiębiorca generował obroty rzędu kilkuset tysięcy złotych. Już teraz nie pamiętam, czy miesięcznie czy tygodniowo. W każdym razie duże pieniądze na samej platformie Allegro. Allegro tak z dnia na dzień wyrzuciło wszystkie aukcje i stwierdziło, że potrzebuje faktury zakupowej, którą on ten sprzęt jakby kupił. I potrzebuje jego zdjęcia na tle magazynu z tymi produktami, że rzeczywiście on je posiada. Pan poszedł do sądu. Z tego co wiem chyba na jego korzyść to tutaj poszło. Nie chcę wprowadzać w błąd, bo to było jakiś czas temu i nie pamiętam do końca, jak to się skończyło.

Poza tym, że faktycznie odblokowali konto i pan mógł nadal sprzedawać. A tam chodziło głównie o to że pan nie chciał ujawniać swojego dostawcy, bo jest to jakieś tam jego wypracowane Know How. On znalazł dobrego dostawcę, w dobrej cenie. On zbudował ten biznes, że tak mu się sprzedawały wszystkie produkty. No i w sumie, w imię czego ktoś miał mu zaglądać w dokumenty?

Drugi przykład – DaWanda – był taki portal stworzony dla osób, które zajmują się hand made. I tak samo mieliśmy produkty też tam wystawione. I w pewnym momencie DaWanda powiedziała: „Dziękujemy Państwu, my na Polskę więcej nie będziemy działać. Wycofujemy się”. Fakt, że sprzedawcom pomogli przenieść się na Etsy – też taki portal tylko że zagraniczny, z rzeczami hand made. Natomiast – czego zresztą sami jesteśmy przykładem – powiedzieli „dziękujemy, wycofujemy się”. Wycofali się i później już w momencie, kiedy przyszło do odzyskiwania prowizji za zwrócony towar przez klientów z tej platformy, to już sprzedawców pozostawali. Część została zwrócona. Nam za kilka – na szczęście tylko za kilka – przedmiotów ta prowizja zwrócona nie została. Więc jest to duże ryzyko opierać ten swój biznes online wyłącznie na platformach zewnętrznych, na platformach Marketplace.

I zawsze jestem zwolenniczką, żeby dążyć do posiadania sklepu na własność. Niekoniecznie pisanego przez programistów od A do Z, tak w stu procentach. Natomiast na pewno tego, który będziemy mogli rozbudowywać, do którego będzie można dopisać funkcjonalności. Takie trzy najsłynniejsze platformy to PrestaShop, WooCommerce na WordPress’ie i Magento (to dla takich już troszkę większych graczy). I ja oczywiście też nie twierdzę i nie mówię, że w stu procentach platformy SaaS – czyli te oparte o taką miesięczną płatność dla dostawcy oprogramowania – są złe. Absolutnie nie. Bo może się okazać, że komuś taka platforma i ten sposób rozliczania przez cały okres funkcjonowania jego biznesu będzie odpowiedni. Bo nie będzie potrzebował pewnych dodatkowych funkcjonalności, których inny przedsiębiorca na tym samym oprogramowaniu nie będzie w stanie stworzyć.

Jeżeli ma się kilka tysięcy produktów, tak jak my mieliśmy swego czasu, to jednak taki moduł masowego zarządzania promocjami, magazynem, stanami, cenami, itd., itd., jest niezbędny. A nie wszystkie platformy typu właśnie SaaS, czyli ten (…) Jest to bardzo, bardzo indywidualna sprawa – ja zawsze polecam to oprogramowanie typu open source. Po pierwsze nie ma opłat, po drugie jesteśmy w stanie rozwijać je w zasadzie bez końca. Natomiast tak jak mówię – nie neguję absolutnie tych platform do sprzedaży tej z rozliczaniem się subskrypcyjnym za miesiąc. Bo znam osoby, które z tego korzystają i w przypadku ich biznesu jest to w zupełności wystarczające, ale też (…)

[00:31:28.890] – Magdalena Sławska

Ucięło Twoje ostatnie zdanie Karolina, jakbyś mogła powtórzyć (przynajmniej ja miałam ucięte, więc nie wiem, czy inni), więc powtórz proszę.

[00:31:39.190] – Karolina Noworyta

Mówię, że nie jestem absolutnie przeciwna tym platformom typu SaaS ze względu na to, że znam osoby po prostu, którym ta płatność subskrypcyjna co miesiąc odpowiada. I jakby te funkcjonalności, które te platformy oferują są dla nich w zupełności wystarczające. A mają taką wartość dodaną, że są dosyć łatwe w obsłudze po prostu. I te osoby są sobie w stanie bardzo często same poradzić z obsługą takiej platformy. Co nie znaczy, że nie są w stanie sobie poradzić też z obsługą takiej platformy bardziej zaawansowanej. Tylko po prostu wymaga to troszeczkę więcej czasu.

[00:32:25.700] – Magdalena Sławska

Ja chciałam jeszcze zachęcić naszych słuchaczy. Jeżeli byście mieli jakieś pytanie do Karoliny, to bardzo was proszę, wpiszcie je w komentarze. Karolina postara się odpowiedzieć na tyle ile może. Ja je widzę, więc jakby mam wszystko pod kontrolą. I jeszcze chciałam Ci zadać Karolino jedno jeszcze pytanie – przedostatnie – ceny? Ja myślę, że każdy początkujący, czy prawie każdy początkujący przedsiębiorca, czy osoba, która wchodzi w ten biznes online – jest zagwozdką ta cena. Jak się wycenić? Co byś poradziła? Na co zwrócić uwagę?

[00:33:07.260] – Karolina Noworyta

O jejku. Tak, to jest jeden z trudniejszych tematów. Ta polityka cenowa jest jedną ze składowych tak naprawdę strategii biznesu i strategii marketingowej. I nie da się tak naprawdę jej oderwać od całości. Inaczej wycenia się produkt w biznesie, w którym ta strategia to jest po prostu ilość. Ilość i cena – czyli sprzedajemy dużo, sprzedajemy tanio, robimy obrót.

Taka bardzo podstawowa i bardzo częsta strategia – szumnie nazwane strategią, ale jest to pewien rodzaj strategii – więc zupełnie inne są te marże. Inaczej się ten produkt wycenia, a zupełnie inaczej się wycenia produkt, który ma trafić do odbiorcy Premium. Nie bez powodu jedne buty kosztują 50 złotych, a drugie buty kosztują 5 tysięcy złotych, tak? To są buty i to są buty, to są szpilki i to są szpilki. Powiem szczerze to jest tak szeroki temat, że to się nadaje na kurs osobny lub na samego osobnego Live, a nie tak na na chwilkę. Bo rozumiem, że pytałaś o politykę tej ceny produktu, który się chce sprzedawać lub usługi, tak? Nie o cenę tego z jakim budżetem zaczynać, tylko o cenę produktu, który się chce sprzedać?

[00:34:54.800] – Magdalena Sławska

Tak, dokładnie tak. Czyli mam takie poczucie, że to po prostu odrębny moduł. Bo jest to tak głęboki temat, tak szeroki i nie da się go gdzieś tam podsumować w dwóch-trzech zdaniach, ponieważ jest to częścią strategii i nie da się tego tak naprawdę określić?

[00:35:14.020] – Karolina Noworyta

No nie odkleja się tego. Ja wiem, że dużo przedsiębiorców początkujących w ogóle zaczyna bez strategii. Uważam, że jest to dosyć duży błąd, który ja też na samym początku popełniłam. I dlatego teraz z doświadczenia mogę powiedzieć, że gdybym wiedziała te 10 czy 8 lat temu to, co wiem teraz, to byłabym w zupełnie innym punkcie prowadzenia tego biznesu.

Ja miałam to szczęście i na tyle może jakiejś umiejętności, że ten mój pierwszy sklep, który postawiłam sama, bez wiedzy technicznej – nie jestem informatykiem, nie jestem programistką, jestem normalną zwykłą kobitką, która skończyła studia na Wydziale Pedagogiki i Psychologii, do tego zrobiła szkołę policealną kosmetyczną, więc absolutnie poza profilem rozszerzonym z informatyki w liceum, nie miałam nic do czynienia z tym, więc da się – to też zaczynałam bez tej strategii. I gdybym to wtedy miała, to byłabym dzisiaj w innym punkcie. Natomiast miałam to szczęście, że moja działalność już w drugim miesiącu zaczęła przynosić zyski.

Ja trafiłam w dobry moment. Trafiłam dobrą niszę, którą oczywiście wcześniej gdzieś tam z obserwacji, z doświadczeń, z zapytań, od ludzi, wiedziałam, że warto próbować. Natomiast w dzisiejszych czasach – powiem szczerze – tylko bardzo, bardzo wyjątkowe i nieliczne startupy są w stanie zacząć zarabiać do pół roku, tak naprawdę.

Bo jednak te koszty są i nie da się uniknąć tych kosztów. Bo chociażby na początek – jak sama wiesz – trzeba zainwestować w „Politykę prywatności”, w „Regulamin”, bo dokumenty są konieczne. Trzeba zainwestować oprócz tych takich prawnych rzeczy…

Kurcze przepraszam Was bardzo, ale „zjadłam” sobie teraz… chyba mnie na koniec troszkę stres zjada.

[00:38:03.860] – Magdalena Sławska

Mam takie poczucie, że za tą całą otoczkę, czyli pracę – trzeba zapłacić za pracę osoby, która wykonuje ten sklep. Bo ja na przykład się nie miałam odwagi podjąć. I co rusz są jakieś koszty związane – czy to sesja biznesowa do zdjęć na stronie, czy to są napisane teksty, czy tak jak powiedziałaś polityka, czy regulamin.

[00:38:35.100] – Karolina Noworyta

Tak, tak – aspekty prawne, aspekty techniczne, które na moim przykładzie wiadomo, że da się. Jeżeli ktoś chociaż troszeczkę nie reaguje alergicznie na słowo „komputer”, to po pewnym czasie jest w stanie ogarnąć. Natomiast jeszcze oprócz tych prawnych aspektów, jeszcze trzeba mieć księgowość. Jest to taka rzecz, którą można robić samemu.

Można się nauczyć. Być może dla niektórych nie jest to jakoś bardzo trudne. Ale przepisy w Polsce są tak dynamiczne, że ja osobiście sama nie wyobrażam sobie – nawet w tej w początkowej fazie, kiedy to było tylko Allegro i sprzedaż tylko kilku produktów, kilku wzorów – nie wyobrażam sobie, gdybym miała to robić sama.

I oprócz tego jeszcze ta reklama, bo na to też trzeba na początku „na dzień dobry” ten budżet przewidzieć, bo bez tego nikt się o nas po prostu nie dowie. I to są takie trzy lub cztery podstawowe rzeczy, na które te fundusze trzeba mieć.

Oczywiście można to zrobić jakimś tam kosztem w miarę okrojonym, w miarę nierozbuchanym, nie na wielką skalę. Ale jednak nie da się sprzedając i chcąc ten taki fizyczny produkt… Zresztą w usługach jest podobnie i w produktach elektronicznych. Cokolwiek byśmy chcieli sprzedać pobierając dane naszego klienta lub w ogóle biorąc od niego pieniądze, jakąś płatność przyjmując od niego. Nie da się zacząć tak całkowicie, całkowicie od zera.

Tak jak ostatnio często spotyka się „zacznij od zera” – nie da się. Nie da się zacząć od zera zwłaszcza, że chociażby do tych prawnych aspektów, czyli do tych regulaminów, polityk prywatności są pewne darmowe generatory, czy darmowe wzory. I być może one będą dobre na sam początek. Kiedy ktoś by chciał zacząć tylko sprzedawać, spróbować, „pobawić się” na tym Allegro, podczas tej nie rejestrowanej działalności, czy na tym Facebooku. To one może się sprawdzą na takim poziomie. Ale jeżeli już ktoś myśli o stawianiu sklepu internetowego i chce po prostu spróbować zrobić sobie z tego pomysł na życie, to ja jednak zawsze polecam skontaktować się z prawnikiem, z kancelarią, która napisze tego typu dokumenty indywidualnie dlatego, że każdy biznes jest inny.

Każdy przedsiębiorca inne dane klientów zbiera, inne dane potrzebuje do realizacji zamówienia. Inaczej przebiega ten proces płatności, proces dostawy tych usług czy produktów. Więc może się okazać, że taki gotowiec nie będzie wystarczający. I to też jest kolejna rzecz, o której przekonałam się na własnej skórze. Dzięki Bogu nie bardzo boleśnie, bo skończyło się dla mnie w miarę pomyślnie. Ale też na początku – bodajże w pierwszym roku to chyba nawet było – prowadzenia mojej działalności okazało się nagle, czego nie byłam świadoma, że na rynku istnieją „pseudo kancelarie prawne”, które zrobiły sobie biznes z wyszukiwania takich „dziur” w regulaminach sklepu. Potknięć takich drobnych przedsiębiorców, jakim ja byłam. Bo przecież byłam jednoosobową działalnością i sama jeździłam po towar. Sama go pakowałam, sama wystawiałam oferty, sama robiłam wszystko. I po prostu robią sobie biznes z wyszukiwania „dziur” wysyłając pozwy do sądu konsumenckiego.

Wysyłają pisma, w których proponują, że odstąpią od pozwu w momencie kiedy się na ich rzecz zapłaci dwukrotność kwoty pozwu, itd., itd. Ja akurat miałam to szczęście, że mój bardzo dobry kolega, przyjaciel jest prawnikiem.

Co prawda akurat nie ma swojej kancelarii, ale polecił mi swojego przyjaciela również, który pomógł mi rozwiązać tą sprawę. I tak właśnie z tą kancelarią, która wtedy mi pomogła, z tą jestem do dzisiaj. Oni zajmują się wszystkim tym u mnie i polecam serdecznie. Gdyby ktoś potrzebował to polecam w stu procentach – mogę na priv. Nie będę tutaj robić reklamy takiej bardzo nachalnej.

[00:43:58.280] – Magdalena Sławska

Powiedz. Ja nie uważam, że to jest nachalna reklama. Ty się po prostu dzielisz tym, co jest dobre, co jest sprawdzone. Ja absolutnie nie widzę tutaj czegoś niestosownego, żebyś się podzieliła informacją, jaka jest to kancelaria.

Jest to kancelaria, którą prowadzą wspólnie małżeństwo – pani Ola i pan Tomasz Gaczkowie z Katowic. Ulica Francuska, w Google można wpisać GGK. Także polecam jeśli chodzi o aspekty RODO, tudzież prawo karne, gdyby ktoś miał problem 🙂 Ale tak serio, wracając do naszego tematu – jeśli chodzi o RODO, o sprawy gospodarcze, pani Ola jest nieoceniona. I ja szczerze mówiąc – sprawy reklamacji, sprawy trudnych klientów, bo zawsze się tacy zdarzają i to jest normalna część prowadzenia biznesu, sprawy jakichś właśnie tego typu dziwnych historii jak z tamtą kancelarią, która sobie zrobiła biznes z pozywania drobnych przedsiębiorców… Mnie nie dzięki właśnie panu Tomkowi wtedy udało się to wygrać. Natomiast wiem, że była cała seria.

Mieliśmy wtedy kontakt i taką grupę z przedsiębiorcami, którzy dostawali nagminnie takie pozwy. Jakby grupę wsparcia mieliśmy i wiem, że decyzje były o 180 stopni.

Jedni wygrywali, drudzy przegrywali – jak Sąd Konkurencji i Konsumenta chciał, tak zasądzał niestety. Niestety dopiero po czasie się okazało, że pani ta, która właśnie działała w ten sposób, robiła to trochę bezprawnie. Dlatego, że posługiwała się pełnomocnictwami od klientów, którzy te pełnomocnictwa już dużo wcześniej wycofali. Po prostu wszyscy ci przedsiębiorcy dostawali identyczne pozwy, z identycznym pozywającymi, z identycznym osobami, które rzekomo były pokrzywdzone, które nigdy tej tej pani pełnomocnictwa nie udzielały w tej sprawie. Są takie przypadki. Także jeżeli regulamin jest w stu procentach i te dokumenty RODO są w stu procentach zrobione na „tip top”, no to jesteśmy spokojni, bo taka sytuacja nas nigdy nie spotka.

To samo dotyczy księgowości. Jeżeli popełnimy chociażby najmniejszy błąd, Urzędy Skarbowe bywają – też oczywiście zależy od urzędników, od danego Urzędu Skarbowego – bezwzględni. I znamy niejednokrotnie historie, kiedy wielkie biznesy przez takie drobnostki miały problemy. Więc warto jest zainwestować i mieć dobrą księgową, tudzież biuro rachunkowe z doradcą podatkowym. Tak jak u nas to już w tej chwili ma miejsce.

Też na początku korzystałam z usług księgowej – pani księgowej – która sama też tego typu usługi prowadziła. Ale w pewnym momencie już po prostu zrobiła się ta skala taka, że trzeba było poprosić o pomoc takie już „pełne” biuro podatkowo-księgowo-prawne. I też jestem z nimi od pewnego czasu. I też polecam najpierw skonsultować się, bo też każda branża i każdy, kto chciałby wystartować – tak jak mówię, to jest to dość indywidualna sprawa – i co warto jeszcze właśnie zrobić, to po taką poradę udać się do właśnie profesjonalnego, czy doradcy podatkowego – tak jak ja to zrobiłam w pewnym momencie – czy takiego biura księgowego, już bym powiedziała „na takiej pełnej petardzie”. Bo dla jednego dobrze będzie działać w ramach jednoosobowej działalności.

Inny będzie potrzebował spółki z o.o., bo np. jego odpowiedzialność finansowa będzie duża, bo będzie obracał „ciężkimi” pieniędzmi. Także lepiej wydać czasami… Ja wiem, że to jest ciężko i na początku liczy się każde 100 złotych. Ja to wiem. Ja to doskonale znam, bo ja to przerabiałam i zresztą dalej nie uważam, że trzeba być rozrzutnym w biznesie. Trzeba mierzyć siły na zamiary.

Natomiast warto czasami na początku zapłacić 100 złotych za usługę jakiegoś profesjonalisty w danym fachu, czy 200 złotych. To zależy – prawda – od rejonu Polski i od specjalisty. Natomiast, kurcze, wyda się na początku „dwie stówki” i później ma się spokój. A nie wyda się tych „dwóch stówek”, i przychodzi kontrola z Urzędu Skarbowego, ZUS-u, PIP-u, PiH-u, UOKiK-u. Bo miałam chyba wszystkie już u siebie. I jeżeli się ma to zaplecze, to jest się spokojnym. Bo później kary mogą być kilkaset razy większe niż te 200 złotych wydane na początku tak naprawdę.

[00:49:55.480] – Magdalena Sławska

Czyli mam takie poczucie, że mocno, mocno uczulasz, żeby mieć to zaplecze księgowe jak i prawne. Na koniec – Karolina gdzie Cię można znaleźć?

[00:50:09.090] – Karolina Noworyta

Można mnie znaleźć na Facebooku. Mam swój fanpage. Ale jeżeli ktoś bardzo pilnie potrzebuje jakiejś porady, chciałby o coś dopytać, to zdarza się, że na swoim prywatnym messengerze też odpisuję. Staram się oczywiście jakoś dzielić ten swój czas na prywatny i biznesowy, ale wiem, że czasami trzeba. Tak samo na LinkedIn – szewc bez butów chodzi…

[00:50:41.430] – Magdalena Sławska

A Twój fanpejdż?

[00:50:41.480] – Karolina Noworyta

Mój fanpage? Tak jak ja – Karolina Noworyta e-commerce expert. Na LinkedIn też można mnie znaleźć – też imię i nazwisko. Także jak się wpisze gdzieś tam na Facebooku, czy na LinkedIn, to się mnie znajdzie. Szewc w dziurawych butach chodzi – strona moja dopiero gdzieś tam się tworzy, jest w powijakach.

No ale prawda jest taka, że gdzieś tam firmy, którym doradzam, czy z którymi pracowałam nad tymi pewnymi aspektami e-commerce, czy wciąż pracuję, to zawsze mi się trafiają z polecenia. Ja jakby nigdy nie szukałam.

Wyszło to zupełnie przypadkiem. Bo z racji tego, że miałam takie doświadczenie w prowadzeniu tego mojego sklepu, to po prostu pewne osoby zaczęły pytać. Zaczęły się odzywać. „A jak to zrobić?”, „a jak tamto zrobić?”. No i tak wyszło, że w pewnym momencie zajęłam się taką „współpracą” z różnymi firmami, osobami, które albo chcą wystartować, albo czują, że coś jest „nie tak” z tym ich e-commercem.

Tak. Wszyscy z polecenia, a więc ta strona nigdy nie była mi potrzebna. Fanpage też jest od niedawna, bo tak naprawdę dopiero ktoś mnie namówił na zrobienie jego. Że powinnam jakby bardziej zmaterializować te wszystkie  moje porady, „dorady” i jak zwał, tak zwał. Także zapraszam na mój fanpage – na chwilę obecną – i na LinkedIn. Nie ma tam za dużo treści, ale jak ktoś potrzebuje o coś zapytać, to zapraszam. Prowadzę takie darmowe konsultacje, podobnie jak Ty. Takie też z reguły 30-sto / 60-cio minutowe, więc jak ktoś potrzebuje, to chętnie pomogę.

I jak mogę – bo nie chciałabym tutaj też znowu robić nachalnej reklamy Twojej. Ale właśnie Ty jesteś jedną z takich osób, które gdzieś tam na jednym z tych zakrętów mnie spotkała (a raczej ja spotkałam Ciebie). I właśnie. Jak każdy też czasami mam swoje dołki. I to też jest takie ważne, żeby mieć kogoś, kto „kopnie w tyłek” (przysłowiowy), i da do wiwatu, i zmotywuje do działania. Bo czasami zakręcamy się w tych naszych działaniach i w takim biznesie. Jeżeli tak jak ja, od tylu lat robi się to samo (można powiedzieć to samo), to ta praca nasza może stać się monotonna. Ja oczywiście nie twierdzę – nie wypaliłam się w tym co robię. Chociaż miałam taki moment i właśnie wtedy spotkałam Ciebie. Za co Ci też bardzo dziękuję.

[00:53:39.860] – Magdalena Sławska

Oj, dziękuję.

[00:53:43.370] – Karolina Noworyta

Ale jeżeli dobrze – właśnie mamy kogoś, kto nas kopnie. Kto nas tak właśnie weźmie w ryzy. I sami popracujemy nad tym, co można zrobić fajnego i co może się dziać takiego innego w naszej firmie, to da się to zrobić, bo… Za dużo się rozgadałam, tak? Mam już kończyć?

[00:54:07.580] – Magdalena Sławska

Wiesz co? Zazwyczaj te live są troszkę krótsze, więc jakbyś mogła to podsumować i zebrać, to będę wdzięczna. Gdyż ja tak lubię pilnować tego czasu, żeby zostawić taki niedosyt dla naszych widzów, którzy są. Żeby potem mogli jeszcze przyjść do Ciebie, dopytać i na te konsultacje się umówić.

[00:54:29.280] – Karolina Noworyta

Dobrze, to w takim razie podsumowując – nie bójcie się, bo to nie jest nic strasznego. Dbajcie o aspekty prawne i księgowe. Najpierw zorientujcie się, co się sprzeda, a później dopiero bierzcie się za biznes. I urozmaicajcie sobie pracę. Tak powiem. I wtedy będzie dobrze i do przodu.

[00:55:01.240] – Magdalena Sławska

Karolino, przepiękne podsumowanie i myślę, że nic nie dodam, bo tak to ujęłaś krótko, zwięźle i jasno. A wszystkie osoby, które jeszcze mają pytanie odnośnie sklepu internetowego, bo jestem – z tego co słyszę na temat sklepów i całej tej branży – jest bardzo rozległy. Wszystkich Was zapraszam. Jeżeli jesteście na etapie i zastanawiacie się nad sklepem internetowym lub jesteście na początkowym jego etapie, tak jak Karolina powiedziała, możecie do niej napisać. Ona ma dla was bezpłatne konsultacje i jest w stanie wam pomóc.

Ja Wam dzisiaj bardzo dziękuję za to, że tutaj jesteście z nami, że nas słuchaliście. Jeżeli będą jeszcze jakieś pytania, zapraszam Was, żeby je w komentarzu umieścić. My tu z Karoliną będziemy starały się na bieżąco odpowiadać. Życzę Wam przyjemnego końca tygodnia i do zobaczenia za dwa tygodnie.

Dziękuję Ci serdecznie za to, że dotrwałaś do końca filmu/transkrypcji. „Prowadzenie sklepu online” w godzinnym filmie mogło Cię zmęczyć. Mam jednak nadzieję, że Cię nie znudziło i nie zniechęciło do dalszego rozwoju i planowania Twojego nowego biznesu. Owszem, jak już wielokrotnie wspominałam – prowadzenie sklepu online nie jest proste. Ale nie jest też nieosiągalne. Jeśli nie jesteś pewna, czy Twój pomysł na biznes jest trafiony, skontaktuj się ze mną. Porozmawiam z Tobą na zupełnie bezpłatnych konsultacjach telefonicznych. Być może potrzebujesz tylko impulsu do działania? Ja w każdym razie trzymam za Ciebie mocno kciuki! 🙂

Podobne wpisy

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments